Zaraz. Za moment. Chwila. Nie mam czasu.

Znasz to?

My kobiety, mamy, żony, przyjaciółki, córki, siostry – ciągle mamy sto tysięcy spraw na głowie. Od każdej mini sprawy odchodzi jeszcze kilkanaście mniejszych odgałęzień i tak tworzy się łańcuszek zadań. Jedno dziecko to wyzwanie, dwoje – level hard, więcej pociech to już dla mnie oddzielna planeta, by ogarnąć wszystkie sprawy w konkretnie ustalonym czasie. Zresztą uważam, że nie da się tak po prostu wszystkiego odhaczyć z listy dnia! Dosłownie. Zawsze stanie na drodze kolejna niespodziewana okoliczność, która absolutnie nie może nam umknąć. Momentami notuje, co mam zrobić, co mam kupić, co przygotować. To działa. Niemniej jednak okazuje się, że niektóre zadania z listy przechodzą na kolejny dzień 🙂

Każdy człowiek, każda kobieta uwielbia mieć chwile dla siebie. Dzieci bardzo absorbują nasz czas – właściwie rytm dnia jest dopasowany do rytmu naszych dzieci – posiłki, zabawy, wieczorne celebracje kąpielowe. My stawiamy siebie gdzieś tam dalej, żeby nie powiedzieć na szarym końcu. W międzyczasie telefon od przyjaciółki, pomoc mamie w zakupach, gotowanie obiadu, tudzież przygotowanie fajnych przekąsek dla członków rodziny, pranie, układanie klocków, wycinanie, herbatka z miodkiem – tryliard tego wszystkiego. Szkoda, że czas nie jest z gumy.

Miewam takie momenty, kiedy to Pola i Filip pójdą spać, pozabieram jeszcze to i tamto, poukładam, zapakuję się do łóżka z książką w ręku, by usłyszeć chrząkanie małego Filipa, który zgłodniał. Yeah. Vivat wieczorny odpoczynek.

Pośród tej dżungli zadaniowej, każda z nas jest na tyle wyjątkowa, że potrafi jeszcze wygospodarować tę odrobinę czasu dla siebie. Jak nie dziś to jutro. Wyjście do kosmetyczki, czy fryzjera jest pewnego rodzaju minicelebracją i to jest bezapelacyjnie fantastyczna metoda na poprawę humoru i ładowanie baterii. Taka zwiewna, świeża i powabna mogę zdziałać o wiele więcej niż mi się wydaje. Dokładnie! Diabeł tkwi w tym, że nie ma szans, by odwiedzać ulubione salony tak często jakbyśmy chciały.

Pewne zabiegi urodowe można wykonać w swoich czterech kątach

O peelingu kawitacyjnym słyszałyście pewnie nie raz, ale nie zawsze miałyście chwilę, by zagłębić się w temacie. Ostatnio Wam pisałam tutaj, że częściej chciałabym dodawać posty urodowe, związane ze zdrowiem i pielęgnacją. Tak więc dzisiaj domowe spa i kilka słów na temat peelingu kawitacyjnego.

Peeling kawitacyjny poprawi kondycję każdego rodzaju cery kobiet w różnym wieku. Idealny dla nas mam i dla naszych mam 🙂 Niemniej jednak należy pamiętać o tym, ze jeżeli chcemy uzyskać oczekiwany efekt musimy być konsekwentne i w miarę regularnie taki zabieg wykonywać ( raz w tygodniu lub dwa razy w miesiącu). To nic innego jak oczyszczanie skóry poprzez peeling ultradźwiękowy. Złuszczamy naskórek, a ultradźwiękowe wibracje poprawiają mikrokrążenie i powodują, że nasza skóra jest dotleniona. Ten zabieg jest bezbolesny i można go samodzielnie wykonać w domowym zaciszu.

Potrzebny jest Wam Skin Cleaner klik – oto mój:

7-2

5-2

Mały, poręczny i bardzo prosty w obsłudze!

Zalety peelingu:

* regeneruję i wygładza skórę,

* wzmacnia produkcję kolagenu (kolagen jest odpowiedzialny za elastyczność skóry), 

*dokładnie oczyszcza,

* usuwa martwy naskórek i nadmiar sebum (łój skórny charakterystyczny dla skóry tłustej)

* rozjaśnia przebarwienia skóry,3-3

Zabieg:

* Pamiętaj o sterylizacji łopatki urządzenia,

* Usuń makijaż,

* Przygotuj płyn miceralny, sół fizjologiczną bądź wodę destylowaną, by używać w trakcie zabiegu. Ja używam płynu micelarnego Lirene tutaj, chociaż bardzo cenię sobie też płyn micelarny z AA tutaj.

* Oczyszczoną skórę do zabiegu przygotuj poprzez moczenie (nawilżanie) jej za pomocą płatka kosmetycznego. Tworzą się wówczas mikroskopijne pęcherzyki gazu, później następuje gwałtowna zmiana ciśnienia i szereg procesów, gdzie w efekcie dochodzi do rozbicia martwych komórek rogowej warstwy naskórka. Zabieg polega na wtłaczaniu bąbelków wodnych do skóry, więc skóra musi być cały czas wilgotna. Kawitacja to inaczej „zimne gotowanie wody”. Kiedy przesuwamy metalową szpatułkę urządzenia, bąbelki wody „pękają” na powierzchni skóry oczyszczając .

* Nie powinien trwać dłużej niż 10 minut – dłuższe użytkowanie może spowodować nadmierną reakcję skóry i powstanie rumienia.

* Po skończonym zabiegu należy dokładnie oczyścić i wysuszyć łopatkę urządzenia.

pil11

Scrubbera możemy też używać do usuwania trądziku (tu należy oczyścić skórę, nasmarować odpowiednim kremem i wówczas można rozpocząć wibracje), usuwania wągrów, pozbywania się naskórka, wygładzania zmarszczek

pil14

peeling8

Na zdjęciach jestem bez makijażu – zgodnie z instrukcją. Wykonałam już 3 takie peelingi. Jeden miałam wykonywany podczas wizyty u kosmetyczki, a dwa kolejne w domu. Pamiętajcie, by nie wykonywać zabiegu w obecności dzieci.

W tym zabiegu lubię to, że mini efekty widać tuż po – gładka i delikatna w dotyku skóra. Być może jest troszkę zarumieniona, ale jeśli zabieg wykonamy na wieczór, rankiem już nie bedzie śladu 🙂