Wraz z końcem mijającego roku obiecujemy sobie zmiany, które mamy zamiar zrealizować w nowym roku. Palacze obiecują sobie, że rzucą palenie, inni planują ograniczyć pewne przyzwyczajenia a jeszcze inni wprowadzić diametralne zmiany w swoim życiu. Wszyscy znamy powiedzenie „Nowy rok, nowa ja!”
Często niestety bywa tak, że planowanego zapału starcza nam na pierwsze miesiąc, a niekiedy nawet tygodnie. Każdego roku można zaobserwować jak w styczniu i lutym lokalne siłownie pękają w szwach pod naporem ambitnych amatorów fitnessu, podczas gdy w marcu można natknąć się na nieco opustoszałe sale. Najczęściej dzieje się tak dlatego, że po drodze do celu gubimy motywację. Ja również mam swoje małe postanowienia noworoczne – te życiowe (o których pisałam dwa posty wcześniej) i te blogowe – i do tego jestem mocno zmotywowana! W poprzednim roku w moim życiu nastąpiły największe dla mnie zmiany od wielu lat. Co więcej w ogóle ich nie planowałam. Musiałam się jednak dostosować i żyć dalej. Teraz jednak jest zupełnie inaczej. Chcę zmian! Chcę je dobrze zaplanować i przede wszystkim zrealizować! Mam też głowę pełną nowych pomysłów, inspiracji i jestem zdecydowanie nastawiona na działanie.