Siła instagrama tkwi w umiejętności twórcy przekazania treści w taki sposób, aby zaciekawić odbiorców i zachęcić ich do głębszej refleksji na dany temat. Im treści na koncie, które śledzimy wydają nam się ciekawsze, tym chętniej podejmujemy interakcję z twórcą konta. Nasze reakcje na danym koncie są ważną informacją, dla autora konta. Jak pisałem wcześniej algorytm dokładnie śledzi to co robimy w aplikacji. Pozostawienie serduszka, czy komentarza ma wpływ na pozycjonowanie danego posta w sieci, oraz jest cenną wiadomością dla twórcy.

Osobiście uważam, że zostawienie „lajka” lub komentarza pod postem, to swego rodzaju wynagrodzeniem dla autora, za jego pomysł i trud włożony w publikację. Obserwując kogoś czerpiemy inspirację z jego pomysłów i doświadczeń. Twórca musi włożyć pracę w przygotowanie dla nas inspiracji, więc pozostawienie „śladu” po sobie w postaci „lajka” czy komentarza jest niewielką zapłatą. Zanim przedstawię bardzo ciekawe sposoby nieuczciwego prowadzenia kont chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na nieuczciwych obserwujących. Tak! Obserwujący również mogą być nie do końca fair w stosunku do twórcy. Do wyjaśnienia tego procederu posłużę się bezpośrednimi przykładami z konta @pukkalifestyle. Ilość osób obserwujących konto wynosi obecnie 83 tys osób, natomiast tygodniowa ilość wyświetleń konta oscyluje w granicach 3 – 4 mln. Świadczy to o tym, że duża część osób regularnie obserwuje konto, ale nie kliknęła „obserwuj”. To tzw „zaglądanie z partyzanta” czyli korzystanie z treści, inspiracji, pomysłów, poleceń i recenzji twórcy bez pozostawiania po sobie śladu. Posunę się dalej w swoim stwierdzeniu i nazwę rzecz po imieniu. Jeżeli Twórca oczekuje za korzystanie ze swoich pomysłów wyłącznie śladu, że tu byliśmy, a my korzystamy z wartości nie pozostawiając tego śladu, to po prostu go oszukujemy. Niejako go okradamy. Większość takich zachowań nie sposób wyśledzić przy dużym koncie, ale jeżeli uda się to zrobić, to takie konta zostają zablokowane. Istnieją też odpowiednie aplikacje, które pozwalają kontrolować kto do nas zagląda. Jeżeli ja chcę korzystać z treści danego konta, to je jawnie obserwuję, a autor wie, że treści, które prezentuje są ciekawe i wartościowe. Podoba mi się zdjęcie- zostawiam serduszko. Poruszyła mnie treść-zostawiam komentarz. Proste! Nawet rozbudowany komentarz kosztuje mnie znacznie mniej pracy niż publikacja wartościowego posta autora.

A teraz do rzeczy! Jakich sposobów chwytają się nieuczciwi influencerzy? Do wyjaśnienia posłużę się przykładami z konta @miusso.pl

Odkąd prowadzimy butik dostaliśmy dziesiątki wiadomości od „pseudo influencerek” z propozycją „współpracy”. Proponowana współpraca miałaby polegać na dostarczeniu takim osobom ubrań w zamian za promocję na swoich profilach. I właściwie to bardzo korzystna forma promocji dla butiku internetowego, gdyby nie fakt, że owe „influencerki” nie były uczciwe. Prawie każda z tych „pseudo influencerek” prezentowała konto z ilością obserwujących powyżej 10 tys. Kiedy poprosiliśmy o statystyki konta okazywało się, że większość followersów jest KUPIONYCH. Co to oznacza? 

Kupowanie followersów

Powszechny zabieg stosowany przez nieuczciwych twórców, który polega na wykupieniu usługi pozyskiwania nieprawdziwych obserwujących.  Ceny takich usług wahają się w przedziale od 30zł do kilkuset złotych. Wszystko zależy od ilości obserwujących kont i ich rodzaju. Wszystkie kupione konta nie są prawdziwe. Są programami komputerowymi, które często do złudzenia przypominają realne konta. Wprawne oko jednak natychmiast zorientuje się, które konta są prawdziwe, a które nie. Takich nieuczciwych „pozyskiwaczy kont” można w prosty sposób zdemaskować. Ich konta charakteryzują:

-skoki wzrostu ilości obserwujących. Istnieją specjalne narzędzia, które mierzą takie nagłe wzrosty.

obserwujący to często konta o nietypowej nazwie takiej jak np. @njcn2e4

konto prowadzone w Polsce posiada większość obserwujących z zagranicy (najczęściej z Pakistanu, Rosji lub Chin)

Obserwujący to „mass followers” czyli konta, które obserwują powyżej 1500 osób

Prowadząc butik internetowy, w którym sprzedajemy głównie odzież damską chcielibyśmy nasze produkty przedstawić jak największej ilości kobiet. Przykładowo jeżeli influencerka „X” posiada 30 tys. obserwujących, ale 80% kont pochodzi z Indonezji, z czego większość to mężczyźni, to szanse, że nasza reklama dotrze do potencjalnej klientki, którą jest kobieta z Polski wynosi 0%

Na szczęście w bardzo prosty sposób można zweryfikować autentyczność konta a zabiegi polegające na nieuczciwym pozyskiwaniu followersów coraz częściej zostają karane przez sam instagram likwidacją konta lub czasowym banem.

Łącznie się w „grupy wzajemnego wsparcia”

No dobrze. Mamy już konto, zasobne w kilka tysięcy obserwatorów. Wiedząc, że nasi obserwatorzy nie są prawdziwymi ludźmi musimy teraz zadbać o lajki i komentarze pod postami, żeby nasze konto nie wzbudzało podejrzeń. To jednak również da się sfingować. Najprostszym sposobom jest oczywiście wykupienie lajków. Schemat podobny do kupowania followersów. Oczywiście wykupione lajki w żaden sposób nie wypozycjonują posta w sieci i nie zwiększą jego szans na wybicie się z gąszcza trafiających tam z każdą sekundą milionów postów.

Dokładnie tak samo możemy wykupić komentarze pod postem. Najczęściej są to krótkie sformułowania, które są przypisane do konkretnych hashtagów. Przykładowo publikując zdjęcie opatrzone w hashtagi #ootd #fashion #outfit wykupiony komentarz będzie brzmiał „Świetnie wyglądasz!”.

Algorytm jednak rozpoznaje botowe komentarze. Algorytm lepiej pozycjonuje posty z komentarzami składającymi się minimum z trzech słów, a najlepiej kilku zdań.

Isnieje drugi sposób oszustwa. „Pseudo influencerki”, które choć trochę zgłębiły tajniki korzystania z narzędzia jakim jest instagram zrozumiały, że agencje łączące influencerów z markami posiadają narzędzia pomagające w prosty sposób odróżnić tych, którzy latami wypracowywali swoją renomę poprzez ciężką pracę i są realnym źródłem inspiracji dla tysięcy obserwatorów, od tych którzy postanowili pójść na skróty. Marki coraz częściej żądają wglądu do statystyk konta, z których jasno wynika kto jest kim. W sieci można znaleźć darmowe programy obrazujące aktywność interakcji na danym koncie. Wszelkie nieprawidłowości takie jak gwałtowne wzrosty ilości lajków, komentarzy, czy samych followersów są widoczne jak na dłoni. Dlatego sprytniejsze „gwiazdy internetów” wpadły na pomysł łączenia się w grupy i wzajemnego wspierania. Polega to na tym, że osoby będące w grupie obligują się do codziennej aktywności w postaci pozostawiania komentarza i serduszka każdemu członkowi grupy. Takie interakcje, pozostawione w tym przypadku przez prawdziwych ludzi mają wpływ na statystyki, jednak po przeanalizowaniu kilku postów okazuje się, że wszystkie komentarze pochodzą zazwyczaj od dych samych osób. Możemy w łatwy sposób sprawdzić wiarygodność takich komentarzy  wchodząc na profil, który je pozostwił i sprawdając kto komentuje jego posty.

„Follow-unfollow”

Czy zdarzyło Wam się kiedyś, że jakaś znana osoba zaczęła Was obserwować?

Jeśli tak, to sprawdźcie, czy wciąż Was obserwuje. Prawdopodobnie nie. Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem, że moje konto zaczął obserwować rafal_jonkisz. Pomyślałem, że to mega wyróżnienie, że spośród milionów kont to właśnie moje zwróciło na siebie uwagę człowieka, którego śledzi ponad 330 tys osób. Następnego dnia okazało się, że Rafała już nie ma wśród moich followersów. Oczywiście, że nie ma. On nawet nie wie o moim istnieniu. Po co w takim razie mnie zaczepił? Po to, żebym ja zaczął obserwować jago konto i powiększył pulę obserwujących osób. Tak naprawdę to nie Rafał mnie zaczepił, tylko wykupiony program, który polega na zaobserwowaniu cudzego konta i od obserwowaniu go po określonym czasie. To tzw. Follow-unfollow. 

Problem nieuczciwych sposobów zaistnienia w sieci dotyczy niestety wielu znanych osób.  DDOB na swoim kanale na YT ujawniło, że pewna znana blogerka modowa wykupiła aż 58% swoich obserwatorów, których łącznie posiada 669 tys. co oznacza, że ponad 300 tys. to nieprawdziwi obserwatorzy!

Niestety okazuje się, że pomimo, iż zarówno agencje, jak i sami przedstawiciele marek, współpracujących z influencerami coraz częściej sprawdzają wiarygodność osób z którymi podejmują współpracę, to wciąż wielu z nich daje się nabrać na proste sztuczki oszustów sugerując się liczbą followersów. Tak długo, jak przedstawiciele marek nie zaczną dokładnie sprawdzać komu proponują współprace, tak długo będą oszukiwani. 

Dlatego wzorując się na swoim „idolu” z insta nie sugeruj się ilością lajków, ani follwersów, tylko autentycznością  wartościami Twórcy.  

Wszystkie nowinki, które są wprowadzane przez algorytm staram się regularnie udostępniać w Instastories. Jeżeli chcesz być na bieżąco zachęcam Cię do śledzenia konta @pann_bartosz 🙂