Hi – Hello my dear readers!
I hope you like English 🙂 Umilę Wam post zdjęciami z wakacji na Krecie, nawiązując na końcu do historii z nią związaną 🙂
Jako uczennica, zawsze wydawało mi się, że każdy nauczyciel jest zwariowany na punkcie swojego przedmiotu i uważa swoją dziedzinę za najważniejszą i najbardziej przydatną w życiu. Podejrzewam, że wielu z Was może mieć podobne odczucia. Muszę Wam się do czegoś przyznać – mój przedmiot jest NAJwszystko i serio najważniejszy! Nie da się ukryć, że język angielski ułatwia komunikacje – a relacje międzyludzkie to nasza codzienność. Nie chodzi mi tutaj o to, że będziemy codziennie na ulicy spotykać kogoś, z kim będziemy mogli porozmawiać w tym języku, ale możemy po angielsku czytać, pisać, śpiewać, a jak właśnie trafi się okazja – to mówić 🙂
Zapewne wielu z Was wie, że najwięcej ludzi mówi jednak po chińsku – to język ojczysty 1,39 mld ludzi na świecie, natomiast język angielski jest na miejscu trzecim. Pomiędzy uplasował się język hindi – może i on ma swoich fanów wśród Was 🙂
Nie jest nowym odkryciem fakt, że lingua franca to jednak język angielski, choć goni go przepiękny język hiszpański (również zachęcam do nauki), to ja będę póki co upierać się przy szczególnej wartości znajomości 'inglisza’. Szczególnie, gdy ten język jest obecny w naszych szkołach od pierwszej klasy podstawowej, a i od kilku już lat w przedszkolach – w tym roku obowiązek nauki angielskiego mają dzieci pięcioletnie – i bardzo dobrze! Im szybciej, tym lepiej!
Ważne jest, by od najmłodszych lat uświadamiać dzieci w tym, że istnieją różne kraje, nacje i aby porozumiewać się z ludźmi z innych krajów warto jest znać dodatkowy język, który ułatwi im zawieranie znajomości. Nauka poprzez zabawę to wspaniałe rozwiązanie. Dziecko nie odbiera tego jako 'męczarnie’, a najzwyklejszy w świecie 'fun’. Śpiewanie, pokazywanie, powtarzanie, zgapianie, klaskanie, zmiana barwy głosu podczas włączenia trybu 'inglisz’, kolorowe obrazki, teatrzyk, cała plejada aktywności – wystarczy znaleźć odrobinę chęci i czasu – jeśli sami znamy język. Ja w przedszkolu skupiam się na zabawie – dzieci siedzą na dywanie – witam się z każdym dzieckiem w języku angielskim:) Mam ze sobą pacynkę „Mr Dinosaur” – który mówi tylko w języku angielskim, a ja jestem jego tłumaczem – uśmiechy, piski i podskoki z radości – niesamowite! Aż serce się raduje. Na koniec zajęć – za pracę, za zabawę, za skupienie, za chęć nauki – maluchy dostają ode mnie nagrodę – maluję im na rączce obrazek – serduszko, motylka, pająka – staram się sprostać im życzeniom, chociaż ostatnio zostałam poproszona o namalowanie traktora lub koparki, to udało się wynegocjować pieska lub kotka 🙂
Wyobraźcie sobie moja radość, kiedy spotkam Maluchy w markecie, a one witają się ze mną „Good morning” lub „Hi-hello”, ostatnio zadano mi nawet pytanie „How are you?” 🙂 To cieszy, po tryliard bardziej, bo wiem, że to w jakiejś części moja zasługa.
Do czego zmierzam?
Wydaje mi się, że jak od początku dziecko trafi na dobrą ścieżkę, pozna i przekona się, że ta aktywność, sprawia mu radość, chce tego więcej – a co za tym idzie – chce wiedzieć więcej. Warto uświadamiać dzieci w tym, jakie to ważne i potrzebne – mimo, iż później będą schody i może być ciut trudniej, to ciężka praca zaowocuje sukcesem. Powinniśmy być świadomi, tego, że bez systematyczności, samozaparcia i chęci zdobywania, poznania i rozwijania się – ciężko osiągnąć sukces. Nie ma nic za darmo. W każdej dziedzinie życia oczekujmy od siebie samych więcej. Bądźmy dla siebie wzajemnie przykładem.
A powracając do języka angielskiego – to takie oczywiste i logiczne, że jest on ważny i potrzebny, a jednak mam znajomych, którzy wyjechali za granicę i bardzo żałują, iż nie przyłożyli się bardziej – myślę, że nic straconego – dla nich, a już na pewno jestem spokojna o ich pociechy 🙂
* A może tak czasami zamiast polskich wiadomości obejrzeć BBC lub CNN?
*A może by posłuchać audiobooka po angielsku? W aucie, idąc do pracy, przed snem, na siłowni, biegając?
* A może by poczytać gazetę po angielsku?
* A może by posłuchać swojej ulubionej piosenki po angielsku i skupić się na słowach, i sprawdzić, o czym tak naprawdę ona jest?
* A może by nawiązać znajomość z kimś zza granicy, by podszkolić swoje umiejętności – nawet popełniając błędy może się okazać, że jesteśmy w stanie się porozumieć – taka komunikacja może nas zmusić do częstszego zaglądania do słownika (który i tak większość z nas może mieć na swoich smartfonach)
* A może by obejrzeć film lub bajkę po angielsku – na początek z polskimi napisami – a później bez?
Chyba można troszkę zmusić mózg do pracy i to z jaka korzyścią. Nawet Ci, którym wydaje się, że dobrze język znają, nie zaszkodzi co jakiś czas pogimnastykować szare komórki. Nawet można się pokusić o przeczytanie książki po angielsku – a może to być książka, która już znamy – ale każdy z nas wie, że tłumaczenia potrafią się od siebie różnić 🙂
Znajomość języka jest ważna – chcę Was zachęcić do nauki, powtarzania, pielęgnowania swojej wiedzy, zaszczepiania tego dobra w swoich Pociechach. To ta znajomość może ułatwić Wam i im start w przyszłość – naukę, czy pracę za granicą. Możliwość bezstresowego podróżowania po świecie bez obaw, że nie będziecie umieli kupić biletu w autobusie, zapytać o drogę, kiedy się zgubicie, czy poprosić o pomoc w razie potrzeby. A może spotka Was miłość od pierwszego wejrzenia, a tu klops – bo nawet nie będzie możliwości poprowadzenia dialogu.
Mam taką tematyczną historię z wakacji, kiedy to wybraliśmy się z mężem na Kretę i w naszym hotelu poznaliśmy parę Polaków, którzy potrafili po angielsku powiedzieć „how much” i „hello” – to koniec. Prawie cały czas spędzali w hotelu – bali się wyjść na spacer gdzieś dalej w obawie, że mogą sie zgubić, a nie będzie możliwości dogadania się, nie zapominając o ich ogromnym smutku, kiedy to patrzyli na nas mówiących po angielsku z innymi gośćmi z Anglii, Belgii czy Danii, a oni kompletnie nic nie rozumieli. Pamiętam, jak bardzo nam dziękowali, jak zabraliśmy ich na samodzielna wycieczkę autem po wyspie – przyznali na koniec, że gdyby nie my – to cały tydzień spędziliby w hotelu pijąc ambrozje. A widoki jakie sobie zaserwowaliśmy – zmotywowały ich do pewnych przedsięwzięć. Obiecali, że po powrocie do domu zapisują się na kurs angielskiego 🙂 Mam nadzieje, że tak zrobili !
Gramvousa – będąc na Krecie, nie można pominąć takich widoków!
Język potrzebny w pracy, potrzebny na wakacjach, potrzebny dla siebie samego – każdy z nas decyduje o sobie – róbmy tak, by było nam łatwiej, przyjemniej, lepiej.
Angielski to mój must have – ale zachęcam do zapoznania się z innymi językami 🙂
Uwielbiam uczyć i sprawia mi to ogromną radość, nawet najmniejsze sukcesy moich uczniów powodują, że mam poczucie spełnienia. Wiem, że być może wszystkich nie nauczę tak jakbym chciała, ale chęć i wola nauki – to ogromne klucze do sukcesu!
Do następnego! – o metodach i co polecam do nauki 🙂
Miłego!