
Ahoj Kochani!
Myślę, że każdy z Was jak sięgnie pamięcią zaliczył jakąś szkolną wtopę, albo był jej częścią. Ja takich sytaucji mam już na swoim koncie wiele i nie raz sięgam do nich pamięcią. Po tym jak kiedyś dowiedziałam się, że mieszkańcem Stanów Zjednoczonych jest „Juesańczyk” myślałam, że niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć, a jednak!
Jakieś 5 lat temu organizowaliśmy Dni Otwarte, by zachęcić nowych uczniów do przyjścia do naszej szkoły. Całe klasy przychodziły na lekcje pokazowe – bardzo lubię ten dzień, wtedy naprawdę dzieje mnóstwo fantastycznych rzeczy na raz. Kiedy przyszła w odwiedziny ostatnia już klasa, poszłam w ich kierunku, by ich przywitać, kiedy nagle stanął przede mną chłopak i wypalił: „Ty też jesteś niezła!”. Przyznam szczerze, że nie wiedziałam, gdzie podziać wzrok i z tego wszystkiego roześmiałam się i grzecznie odpowiedziałam: „Ja tutaj uczę”.
Pech chciał, że ów uczeń spotkał się ze mną ponownie we wrześniu, a ja miałam go uczyć na co dzień języka angielskiego. Nie pamiętałam, że to on – ale cała jego klasa z radością mi tę historię przypomniała.
Tu po raz kolejny nasuwa mi się post, w którym pisałam, że zawód nauczyciela to kapsuła czasu – wiecznie młody i pełny energii człowiek.
Podobna sytuacja miała miejsce na balu gimnazjalnym, kiedy to młodzież po zabawie odbierają rodzice. Dziewczynki wówczas w pięknych sukienkach, cudownie uczesane i umalowane – serce się raduje, kiedy się na nie patrzy. Przy tak eleganckich uczennicach można wtopić się w tłum – dosłownie! Kiedy na pierwszym, czy drugim balu zbierałam się z koleżanką do wyjścia na świeże powietrze, jeden z tatków poinformował mnie, że mogę wyjść tylko kiedy zjawi się rodzic. Uśmiechnęłam się radośnie, myśląc, że Pan jest niezwykle uprzejmy, ale on kontynuował mówiąc, że taki jest regulamin i niestety sama nie mogę pójść. Wtedy pokazałam mu obrączkę i spytałam, czy mąż też się liczy. Pan tata poczerwieniał delikatnie, a jego koledzy parsknęli śmiechem – przeprosił mnie, ale zupełnie niepotrzebnie. Odjął mi wówczas dobre 10 lat 🙂
Mam nadzieję, że tydzień minął Wam pięknie, u mnie bardzo pracowicie i owocnie, a do tego pogoda ma zamiar rozpieszczać w weekend, a nawet dalej – stąd moja propozycja stylizacji na wrześniowe ciepłe dni. Ta cukierkowa sukienka skradła moje serce. Można kokardkę przewiązać z przodu, bądź z tyłu. Delikatna, zwiewna i przede wszystkim bardzo wygodna! Po całym tygodniu obcasów, dzisiaj jednak wybrałam płaskie wiązane baletki, zaś tutaj propozycja z sandałkami. Całość ożywiłam torebką w kolorze mocnego różu. Lato pozostanie z nami na dłużej,
Uściski, Maja
SUKIENKA / DRESS – MANGO tutaj
KURTKA / JACKET – NEW LOOK
TOREBKA / BAG – TOUS
BUTY / SHOES – DEEZEE